Już niebawem rozpoczną się dzisiejsze koncerty, a tak było wczoraj:
Muzyczną część festiwalu zainaugurował występ formacji Dash w klubie Lizard King. Alternatywny
indie rock z Rybnika, z przypominającą Florence Welch wokalistką i dobrą pracą
post-punkowej niemal sekcji rytmicznej (cowbell!) wypadł na tej niewielkiej
scenie przekonująco. Jedna uwaga: gitarzyście polecamy popracować nad ekspresją
sceniczną.
W Jazzdze na początek Kind Off, czyli profesjonalny indie-pop-rock w przekonującym
wydaniu - mimo choroby wokalistki. Łodzianie rosną w siłę i coraz lepiej widać,
że jest w tym wszystkim OLIS-owy potencjał. Czekamy na longplay.
Na koniec, późną nocą, najwytrwalsi uczestnicy festiwalu
zostali za swoją postawę nagrodzeni. Występ The Raw Men Empire, zamykających pierwszy dzień Nordland należał do
koncertów niemożliwych niemal do zrelacjonowania, ponieważ niepowtarzalną
atmosferę, jaka wytworzyła się między publicznością a gośćmi z Izraela trudno
opisać słowami. Co wiadomo na pewno: są przystojni, dowcipni i fantastyczni.
Poza tym to świetni muzycy i naprawdę warto ich sprawdzić. Niech żałują ci,
którzy wybrali sen.
Tekst: Michał Kwiatkowski, Łukasz Błażejewski
Grafika: Nordland Art Festival
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz